ZANURZAJĄC SIĘ W MIŁUJĄCEGO BOGA Rozważania o Miłości

26 grudnia 2019
...
1 210 Views

…myśmy poznali… miłość którą Bóg ma do nas… (1 List Jana 4.16)

Zdaję sobie sprawę że temat Miłości jest nie niewyczerpywalny…
Jednak chcę troszkę o tym popisać, wierząc że odsłonię odrobinę więcej w tym temacie.

Uważam, że „jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o Miłość”. A uważam tak dla tego, że sam tego doświadczyłem.
Od początku mojego nawrócenia wiedziałem że Bóg jest Miłością.
Ale ta wiedza była dopiero wstępem do realnego doświadczenia.

Pierwszym, wielkim przełomem w tej dziedzinie było dla mnie to, że MIŁOŚĆ WYRASTA Z PRAWDY.
W owym czasie Prawda była już w we mnie na pierwszym miejscu.
Zgłębiałem Ją, doświadczałem Jej, żyłem przez Nią.
Prawda stała w centrum mojego życia, a więc była bardzo dobrze mi znana.
To wokół Niej powstała cała służba, moja i Agatki.
To Prawda była dla nas „JEDYNYM MIERNIKIEM WIARY I ŻYCIA”…

A zatem, gdy odkryłem że MIŁOŚĆ WYRASTA Z PRAWDY, to automatycznie przyspieszył się mój miłosny rozwój. Miłość stała się dla mnie bezpieczna ponieważ jej podwaliną była już Prawda… Od tamtego momentu Bóg Prawdy i Miłości zaczął jawić mi się w jednorodny sposób.

Ponieważ Jezus Chrystus Jest Prawdą, to moje doświadczanie miłości zaczęło mieć swój początek w Jego Osobie. Rozpatrując Jezusa, zacząłem widzieć przedziwny związek Prawdy i Miłości. Te dwa fundamentalne aspekty Nieba przenikały się w Jego życiu ustawicznie.

JEZUS WYRAŻAŁ PRAWDĘ ZA POMOCĄ MIŁOŚCI.

Im dłużej przyglądałem się w duchu temu zjawisku, tym bardziej pragnąłem byś jego częścią. Chciałem nie tylko doświadczać tego, ale i to manifestować w taki sposób jak On. Jednak musiałem zacząć od osobistego doświadczenia…

…myśmy… uwierzyli w miłość, którą Bóg ma do nas… (1 List Jana 4.16)

W MIŁOŚĆ TRZEBA UWIERZYĆ

Nie chodzi tu o “jakąś Miłość” ale o MIŁOŚĆ, KTÓRĄ BÓG MA DO NAS.

Zacząłem koncentrować moją wiarę na Miłości Boga do mnie.
Zacząłem badać Chrystusa, jako wyraz tej miłości.
“Światło” mnie przerosło…
To, co kiedyś było “Logos” – teraz stało się “Rhema”…

On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego? (List do Rzymian 8.32)

…teraz, usprawiedliwieni krwią jego, będziemy przez niego zachowani od gniewu. Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia przez życie jego. (List do Rzymian 5.9-10)

UWIERZYŁEM W TO, ŻE BÓG JEST “PO MOJEJ STRONIE”

Dla kogoś może to się wdawać banalne, ale dla mnie to były “drzwi do przełomu”. Te drzwi wprowadziły mnie na drogę poznawania Miłosnego Boga.

Od tamtej chwili, modlitwa po modlitwie, zacząłem doświadczać coraz większych przestrzeni Miłości.

Pierwszym widzialnym symptomem, było potężne przyspieszenie w WYPIERANIU WSZELKIEGO LĘKU.

…w miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży przed karą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości. (1 List Jana 4.18)

Do tamtej pory przeganiałem lęki i stosowałem odwagę, lecz one wracały. Naraz lęki zaczęły odchodzić i PRZESTAŁY JUŻ WRACAĆ.

DOGŁĘBNE DOŚWIADCZANIE MIŁOŚCI POWODUJE TRWAŁE USUNIĘCIE WSZELKIEGO LĘKU.

GDY KOCHASZ, TO SIĘ NICZEGO NIE BOISZ

Drugi widzialny symptom to PRAKTYCZNY WZROST WIARY.

wiara…jest czynna w miłości. (List do Galacjan 5.6)

To, po co wcześniej sięgałem wiarą z pokonywaniem przeszkód – teraz zaczęło mi przychodzić niezmiernie łatwo.

Trzeci widzialny symptom dotyczył ostatecznego “rozbrojenia filozofii grzechu”.

…miłość przykrywa wszystkie występki. (Przypowieści Salomona [Księga Przysłów] 10.12)

BÓG TO MIŁOŚĆ – A WIĘC BÓG PRZYKRYWA WSZYSTKIE WYSTĘPKI

Okazało się – wbrew obiegowej opinii – że Bogu wcale nie zależy na “odkrywaniu występków”, ale na “przykrywaniu występków”.
Zagłębiając się w zastępczą ofiarę Jezusa zrozumiałem to bardzo dosadnie.
Ten potężny akt Miłości Boga do człowieka – w postaci zastępczej ofiary Jezusa – doprowadził do zasadniczej, duchowej zmiany: GRZECH PRZESTAŁ BYĆ PROBLEMEM.

Gdy mój umysł zaabsorbował tę prawdę, to nastąpiła we mnie ogromna zmiana na poziomie poczucia bezpieczeństwa.

To właśnie na poziomie poczucia bezpieczeństwa, zanurzanie się w Miłości doprowadziło mnie do ogromnego przesunięcia… Zacząłem doświadczać czegoś, co można opisać jednym zadaniem: BYCIE CHCIANYM.

BYCIE KOCHANYM, TO BYCIE CHCIANYM

Gdy ustawicznie przeżywasz duchowo “bycie chcianym”, to zaczyna to wpływać na twoje odczucia, i – po prostu – CZUJESZ SIĘ CHCIANYM.

Moje “zanurzanie się w Miłującego Boga” doprowadziło do wielu przełomów i duchowego wzrostu. Uszczęśliwiło mnie i nadal uszczęśliwia.
Dziś doskonale rozumiem siłę Miłości…
Jej nie przemoże śmierć…

.

Share This