DZIĘKUJĘ CI BOŻE, ŻE JESTEM BEZBRONNY

24 kwietnia 2019
...
1 453 Views

„…Pan, Bóg Izraela, walczył za Izraela.” Księga Jozuego 10,42
Gdy patrzę na swoje życie, to widzę że jednym z najgłębiej umiejscowionych lęków w mojej duszy był lęk przed bezbronnością. To on rozkręcił całą koniunkturę na moją separację przed bliskością.
Bezbronność zawsze kojarzyła mi się ze słabością i upokorzeniem. Moja dusza broniła się jak mogła przed bezbronnością, zbrojąc się i zabezpieczając przed kimkolwiek i czymkolwiek. Gdy stałem się dorosłym człowiekiem, lęk przed bezbronnością wrył się w moją osobowość stając się jej nierozerwalną częścią. Otrzymał status życiowej zaradności i zajął zaszczytne miejsce w mojej hierarchii wartości. W zasadzie nie potrafiłem bez niego żyć. Stymulował moje decyzje i odbijał się szerokim echem w moich relacjach z ludźmi. Przez lata lęk przed bezbronnością skutecznie trzymał mnie z daleka od „przestrzeni” powierzania się komukolwiek. Aplikowane w moją dusze lękowe informacje o tym, że NA PEWNO zostanę zawiedziony przez każdego, wytworzyły we mnie tak silną przestrzeń izolacji wewnętrznej, że nic i nikt nie był zdolny przebić się do mojego serca. Oczywiście dopuszczałem kontrolowane relacje – ale zawsze to ja dyktowałem warunki i wyznaczałem poziom głębokości kontaktu. Kochałem i dawałem się kochać w bezpiecznej odległości.
Gdy w 2001 roku oddałem życie Jezusowi i już z perspektywy mojego odrodzonego ducha spojrzałem na swoje życie, to zobaczyłem tam masę deficytów, ale w ogóle nie dostrzegałem problemu z lękiem przed bezbronnością. Nadal uważałem bezbronność za patologię, a lęk który był w mojej duszy poczytywałem sobie za mądrość.
Krok po kroku – w wyniku przebywania z Bogiem -zacząłem zauważać, że coś jest nie tak z moją duszą. Kiedy moja służba w Królestwie zaczęła nabierać rozpędu i rozpocząłem coraz więcej duszpastersko pracować z ludźmi, wtedy moja świadomość ukrytego lęku przed bezbronnością zaczęła szybko rosnąć. Zacząłem widzieć wpływ lęku na moją postawę wobec żony, dzieci i znajomych. Okazało się że lęk przed bezbronnością dominuje moją osobowość. Jego zakamuflowane działania przeniknęły dosłownie każdą dziedzinę mojego życia.
Gdy ta świadomość sięgnęła zenitu, podjąłem decyzję o wyeliminowaniu tego lęku. Gdy z wiarą pomodliłem się w tej sprawie, zacząłem coraz jaśniej oglądać Boże Prawdy z nią związane… „Zobaczyłem” Boga Ojca, który bardzo chce zaangażować się w moje życie, ale potrzebuje do tego mojej zgody w postaci realnego powierzania się jego Prawdom, podczas najbardziej zaognionych sytuacji mojego życia. Zacząłem też dostrzegać innych, ale już nie z perspektywy – „co mogę dla ciebie zrobić”, ale z miejsca – ”potrzebuję cię”…
Rozpoczął się w moim życiu zupełnie nowy etap – ETAP POWIERZANIA SIĘ.
Z Prawdami Bożymi szło szybciej, z ludźmi wolniej…
Powoli – acz konsekwentnie – lęk przed bezbronnością zaczął ustępować.
Mój umysł zaczął absorbować Prawdę o powierzaniu się, a emocje zaczęły podporządkowywać się temu.
Zacząłem myśleć i czuć inaczej…
Dusza zaczęła przyjmować uzdrowienie…
Dziś potrafię „kogoś potrzebować”, „nie chcieć kogoś stracić”, „przyjść do kogoś po pomoc” oraz „kapitulować u stóp Ojca”… Dziś potrafię być „bezbronnym”. Wiem, że właśnie w mojej “bezbronności” tkwi moja siła i nigdy tego nie stracę.
Szalom.
Artur Ceroński

.

Share This