Moje przeżywanie miłości

20 sierpnia 2017
...
2 008 Views

Zauważyłem, że proces mojego uświęcania, to nic innego jak ROZWIJANIE SIĘ W MIŁOŚCI.

Jestem bardzo świadomy tego, że coraz bardziej kocham…

Kiedyś nie potrafiłem prawidłowo definiować miłości.

Moje pojmowanie było “filtrowane” przez wiele warowni, które zajmowały moją duszę – i obraz miłości był dla mnie niepełny.

Religia i humanizm dominowały moje przeżywanie i wykrzywiały miłosną definicję.

Teraz “WIDZĘ” lepiej – więc umiem też dokładniej nazwać to, co przezywam w związku z miłością.

Przede wszystkim widzę miłość jako POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA i ŚWIADOME POŚWIĘCENIE.

Im bardziej czuję się bezpieczny w Chrystusie – tym bardziej jestem skłonny do poświęcania swojego życia dla Sprawy Bożej i innych ludzi.

Poczucie bezpieczeństwa w pewnym sensie “generuje” ze mnie PRAGNIENIA poświęcania się.

Przeżywam też miłość jako WOLNOŚĆ – co zradza we mnie ODWAGĘ.

Miłość widzę też jako CZUŁOŚĆ W RELACJACH i ZADOWOLENIE Z CODZIENNOŚCI.

Ten ukształtowany obraz miłości rozrasta się w mojej duszy niczym niekończący się “balon”, odbierając przestrzeń NIECIERPLIWOŚCI, ZŁOŚLIWOŚCI, MŚCIWOŚCI i GŁUPOCIE.

Zauważam też jeszcze jeden bardzo ważny aspekt miłości, otóż jest ona ZAWSZE wierna PRAWDZIE – NIGDY od niej nie odchodzi i USTAWICZNIE REALIZUJE jej odgórne wytyczne.

Tak to sobie tę miłość przeżywam…

Zastanawiam się, czy jest koniec temu przeżywaniu?

Co czeka mnie dalej w tej miłosnej podróży?

Trochę chce mi się płakać – więc będę kończył…

Szalom.

 

Szczęśliwy Artur Ceroński

 

.

Share This