Z cyklu: Listy do nienawróconego

21 czerwca 2016
...
2 737 Views

„Drogi Przyjacielu,

Postanowiłem napisać do Ciebie ten list w związku z silnym przekonaniem, że powinienem odnieść się do pewnych kwestii dotyczących Twojego życia.

Wiem, że jesteś bardzo zabieganą i zajętą osobą. Słyszałem też o Twoich kolejnych sukcesach zawodowych. Wielu ludzi jest z Ciebie dumnych i naprawdę wyrażają się o Tobie z dużym uznaniem i poważaniem. W końcu wiele lat na to usilnie pracowałeś. W młodości zarywając noce nad książkami, a po studiach pnąc się do góry po kolejnych szczeblach kariery w korporacyjnych strukturach. Walczyłeś jak lew aby przetrwać i pójść dalej. Zapracowałeś sobie na to, aby być powszechnie szanowanym i aby zwracano się do Ciebie z adekwatną godnością. To co zdobyłeś zawdzięczasz przecież tylko swojej ciężkiej pracy.

Wiem też, że irytują Cię rozmowy o Bogu. Przy tym ze strachu aby niczego nie stracić wolisz nie podejmować „tego wątku”. Gdy patrzysz na swoje życie, na swoje wysiłki, które wkładałeś we wszystko i na te walki, które z uporem musiałeś toczyć, jakoś nie znajdujesz w nich miejsca dla Boga. Bóg w XXI wieku? Przecież Ty jesteś światłą i wykształconą osobą. Daleko Ci do fanatyzmu religijnego a tym bardziej do tak archaicznych doktryn, które na pewno są sprzeczne z dorobkiem nauki. Daleko Ci również do poruszania się w jakiejś wyimaginowanej rzeczywistości. Nie chcesz  słuchać o zmianach. A to niby dlaczego miałbyś coś zmieniać, tyle lat ciężkiej harówki i co na darmo? Nie, przenigdy. Grzech? Jaki grzech, przecież Ty jesteś dobry, ludzie Cię poważają i szanują. Ty nie jesteś zacofany. Ty jesteś światowcem, a co najmniej europejczykiem. Przeczytałeś w życiu wiele książek, właśnie kończysz kolejny dobry kryminał. Ale przecież jeszcze tak nisko nie upadłeś żeby wziąć do ręki Boże Słowo, po co?

Powoli zacząłeś już jednak orientować się, że to nie o taki sukces w życiu chodzi ale wolisz unikać na tym tle konfrontacji. Powoli zaczynają nawiedzać Cię myśli, że to nie o to w życiu chodzi, ale cały czas skutecznie je zagłuszasz. Masz swoją wyrobioną doktrynę i spójne poglądy na ten temat. Widmo utraty tego, na co tak ciężko pracowałeś i w czym realnie spoczywa Twoje poczucie bezpieczeństwa, jest przerażające i niedopuszczalne!Po cichu szukasz jednak dalej, poszerzasz się. Zrobiłeś sobie w życiu taki koktajl poglądowy. Jesteś tolerancyjny dla większości doktryn i religii przy tym żadnej nie traktując poważnie. Tak naprawdę najsilniej czujesz się wtedy kiedy sam dla siebie jesteś bogiem. Znalazłeś sobie także nowe hobby. Poprzednie fascynowało Cię, ale tylko przez chwilę. Nadal nie znalazłeś całkowitego pokoju. Wiem, trudno Ci przyznać, że go nie masz. Zaglądasz, wtedy na swoje konto i od razu Ci lepiej. Uff, może znowu trzeba pojechać na dobre wakacje.

Wróciłeś z wakacji i znowu masz przekonanie, że jesteś w tym samym miejscu. Trochę zaczynasz się godzić, że nie wszystko w życiu musi wyglądać idealnie. Przecież najważniejsze jest żeby Ci nadal było wygodnie. Nadszedł czas abyś zaczął odcinać kupony od tego co tak ciężko wypracowałeś. Bóg, jeśli rzeczywiście jest, musi docenić wszystkie Twoje starania i zmagania i w nagrodę umiejscowić Cię w niebie, zakładając w ogóle, że ono jest.

Zastanawiasz się jak w ogóle światły człowiek może wierzyć w Boga jeśli nie może go dotknąć tak jak swojej złotej karty kredytowej. Myślisz sobie czasem: Kiedy umrę, to się przekonam a najwyżej powiem tak – Ok Jezu, teraz widzę, że istniejesz ale sam rozumiesz, widziałeś jak byłem zajęty. Widziałeś ile miałem problemów na głowie, ile walk musiałem stoczyć. Gdybyś wtedy przyszedł do mnie to walczylibyśmy razem. Ale tak, sam rozumiesz.

Przyjacielu, piszę do Ciebie ten list aby Ci powiedzieć z całą powagą i stanowczością, że zostałeś oszukany i zniewolony przez diabła i znajdujesz się na prostej autostradzie do spędzenia w wieczności w piekle. To diabeł stoi za każdym z opisanych powyżej toków myślowych, z którymi tak bardzo się zżyłeś. To jemu zależy abyś był przekonany, że Boga nie ma lub nie interesuje się On Twoim życiem i przede wszystkim żebyś Go nie szukał. Piszę do Ciebie ten list nie po to aby Cię potępić, ale aby Cię uratować.

Musisz więc wiedzieć, że człowiek jako jedyne stworzenie został stworzony na obraz Boga. Człowiek jest duchem, mającym duszę i mieszkającym w ciele. Bóg oddał ziemie do zarządzania ludziom, był to Jego dar. W związku z powyższym Bóg ingeruje na ziemi jedynie wówczas kiedy ludzie zwracają się bezpośrednio do Niego. A On jest przecież osobą, On jest Żywy.W dużym skrócie w skutek upadku człowieka, który zapoczątkował się w ogrodzie Eden, czyli w skutek grzechu tj. błędu człowieka, ludzie używają aktualnie poniżej 10% swojego mózgu. Diabeł cały czas używa 100% intelektu. Jest taki moment w życiu każdego człowieka, który wzrasta intelektualnie, że staje się on już „zbyt mądry” na to żeby wierzyć w Boga. Ewentualnie chciałby Go poznać ale wyłącznie poprzez swój dalszy wzrost intelektualny, ale to niemożliwe, bo Jego mądrością było, aby ludzie nie poznali Go poprzez intelekt, ale by przyszli do Niego przez wiarę.

Każdy człowiek dopóki nie narodzi się na nowo z Bożego Ducha służy diabłu, świadomie lub też nieświadomie. I nie ma tu żadnego znaczenia jak bardzo negatywnie odebrał teraz tę informację twój intelekt i twoje ego. Jest to wynikiem tego, iż pierwszy człowiek przekazał diabłu dany mu przez Boga autorytet do panowania nad ziemią. Ale Jezus Chrystus odkupił ludzkość. Tylko, że skutki tego odkupienia są dostępne dla ludzi dopiero w chwili nowego narodzenia, narodzenia z Bożego Ducha.

Istotą nowego narodzenia jest ustanowienie Jezusa Chrystusa swoim Panem i Zbawicielem. Czy zastanawiałeś się kiedyś co oznacza ustanowienie kogoś swoim Panem? Ustanowić kogoś Panem tzn. zaprosić go swojego życia aby faktycznie to on nim władał i kierował. Dlatego właśnie jest napisane „żyję już nie ja ale żyje we mnie Chrystus”. W chwili nowego narodzenia umiera ludzkie ego. Bo to właśnie ludzkie ego, to podstawowy grzech powodujący, że ludzie nie przyjmują zbawienia, które otrzymali za darmo, jako niezasłużoną przez siebie Bożą przychylność dla nich.Każdy człowiek za życia tu na ziemi musi więc podjąć decyzję czy ustanawia Panem swojego życia Jezusa czy też swoje ego (nieważne jaką religię przy tym kultywując lub aprobując).

Bóg wyposażył człowieka w wolną wolę, której nigdy nie naruszy. Ale wolna wola to także odpowiedzialność. Jezus powiedział szukajcie a znajdziecie. Ale dzisiaj większość ludzi nie chce szukać, chcą aby to Bóg szukał ich a nie oni Jego. Są zbyt ważni i zbyt zajęci „ważniejszymi” sprawami ich życia. I to jest właśnie ludzkie ego.

Przyjacielu, dochodzimy więc do miejsca, w którym musisz uznać, iż albo jestem nienormalnym świrem i lepiej się mnie wystrzegać albo ja mam TO COŚ, czego Ty jeszcze nie masz i panicznie tego potrzebujesz.

 

Owocnych rozważań”.

.

Share This