Terapia czy cud?

25 lutego 2015
...
3 989 Views

„Tak mówi Pan: Przeklęty mąż, który na człowieku polega i z ciała czyni swoje oparcie, a od Pana odwraca się jego serce! Jest on jak jałowiec na stepie i nie widzi tego, że przychodzi dobre; mieszka na zwietrzałym gruncie na pustyni, w glebie słonej, nie zaludnionej. Błogosławiony mąż, który polega na Panu, którego ufnością jest Pan! Jest on jak drzewo zasadzone nad wodą, które nad potok zapuszcza swoje korzenie, nie boi się, gdy upał nadchodzi, lecz jego liść pozostaje zielony, i w roku posuchy się nie frasuje i nie przestaje wydawać owocu” (Jer. 17, 5-8).
Słowo terapeuo, to jedno z greckich słów oznaczających uzdrowienie. Występuje ono przy okazji zajścia (opisanego w ewangelii Marka 8, 21-25), gdzie Jezus uzdrawia niewidomego ‘na raty’. A więc terapeuo (od którego pochodzi dzisiejszy zwrot terapia), to nic innego jak cud rozłożony w czasie.
„A nikt nie wstawia w starą szatę łaty z sukna nowego, bo taka łata ściąga cały materiał i rozdarcie staje się gorsze. I nie wlewają wina młodego do starych bukłaków, bo inaczej bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki niszczeją. Ale młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a wtedy zachowuje się jedno i drugie” (Mt 9-16-17).
Wszelkiego rodzaju socjoterapia, psychoterapia (i wszelka inna terapia), resocjalizacja i każda inna forma naprawienia człowieka przez człowieka, choćby ten ‘naprawiający’ był równocześnie ‘naprawianym’ (w wyniku aktu woli czy jakiegokolwiek innego aktu ingerencji w człowieka) – nie jest z Boga i Bóg nie ma z takim działaniem nic wspólnego. Nad taką formą naprawy panuje duch humanizmu i temuż duchowi terapia oddaje cześć.
„Leczyliśmy Babilon, ale nie dało się go uleczyć” (Jer. 51, 9).
Terapia to leczenie Babilonu. Babilon oznacza pomieszanie. Bóg nie zajmuje się takimi sprawami. Bóg zabija starego człowieka i wzbudza do życia nowego! Próby naprawiania ludzi bez narodzenia się ich z Bożego Ducha to porażka i bluźnierstwo. Zwiedzenie terapeutyczne zakrada się również do Kościoła. ‘Duchowi terapeuci’ wmawiają ludziom, że można wyjść z życiowych problemów inaczej niż przez cud Boży. Boży cud, to nic innego jak ingerencja Bożej mocy w daną dziedzinę życia (cuda to nie tylko spektakularne akty, ale również każdy akt łaski Boga jest cudem). Terapia natomiast mówi – pracuj nad sobą. Boży cud wzbudza z martwych, terapia próbuje regenerować. Boży cud jest suwerennym działaniem Boga – przez co jedynie Bóg odbiera sobie chwałę, terapia opiera się na naturalnych, ludzkich (skażonych nieodrodzonym życiem) możliwościach – przez co chwałę odbiera naturalny człowiek i jego pan – szatan. Terapia opiera się na człowieku, cud – na Bogu. Ludzie którzy pokładają ufność w jakichkolwiek działaniach terapeutycznych, nigdy nie osiągną zupełnego wyzwolenia, ponieważ terapia dotyka jedynie sfery powierzchowności (duszy i ciała).
„I leczą rany swojego ludu powierzchownie, mówiąc: Pokój, pokój! – choć nie ma pokoju” (Jer. 6, 14).
Gdy człowiek przyjmuje Boży cud, to dotyka on najgłębszych obszarów; problemy i człowiek jest realnie uzdrowiony.
„Wyznaczcie sobie niektóre miasta, aby były dla was miastami schronienia” (4 Moj. 35, 11).
Jestem przekonany o potrzebie istnienia różnych chrześcijańskich ośrodków, w których znajdą schronienie bezdomni, ubodzy, opuszczeni i zniewoleni. Ale wiem również to, że takie ośrodki mają mieć jeden cel – przyprowadzenie ludzi do Jezusa, aby to Jezus zaingerował w ich życie. Jeżeli ośrodki będą opierały się na ludzkich zasadach terapeutycznych (ukoloryzowanych Biblijnymi zarysami), to poniosą porażkę, ponieważ będą próbowały stawać w miejscu Boga.
Przez trzy lata pasterzowałem Kościołowi, który powstał w ośrodku dla bezdomnych. Dokładałem wszelkich starań aby pogodzić terapię z rozwojem wiary w Jezusa, ale (po wielu porażkach) doszedłem do wniosku, że to niemożliwe. Terapia pracuje nad zmianą w człowieku, Jezus zabija homo sapiens i wzbudza chrystusowca. Terapia buduje na starym, myśląc że następujący efekt jest sukcesem, Jezus zabija to co stare i stwarza z niebytu byt. Terapia odnajduje szczątki dobra w człowieku i wydobywa je zmieniając zło na dobro, Jezus woła do ducha człowieka „sięgaj tam, gdzie wzrok nie sięga i ogłaszaj jako istniejące to, czego jeszcze nie widzisz – a zaznasz życia”.
„Potem pobiegł Dawid, stanął przy Filistyńczyku, chwycił za jego miecz, wyciągnął go z pochwy, dobił go i uciął mu nim głowę” (1 Sam. 17, 51).
Ukochani, każda światowa metoda może być przez nas użyta, aby dobić diabła i objawić Bożą chwałę – ale musi to być inspirowane przez Bożego Ducha i nie może stanowić celu sama w sobie. Pewnych działań (takich jak zebranie ludzi w jakimś ośrodku, zapewnienie im wyżywienia, ubrania i dachu nad głową, pomoc w wyrobieniu dokumentów, otoczenie ochroną słabych i dopingowanie zaradnych itd.) należy się trzymać, bo stanowią one pomost pomiędzy skrajnym złem, a punktem przyjścia przed boży tron – ale te działania nie mogą zastąpić cudów, które Bóg przewidział dla każdego człowieka.
Ukochani, pozostawmy terapeutyczne mrzonki i prowadźmy ludzi do Jezusa. Niech jedyną formą terapii, której możemy doświadczać, będą cuda rozłożone w czasie (jak np. uzdrowienie). Skierujmy swój wzrok na Wielkiego Boga i przyjmujmy od niego cuda za cudami. Szalom.

.

Share This