NISKIE POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI

9 lutego 2019
...
1 953 Views

Drogoście bowiem kupieni. Wysławiajcie tedy Boga w ciele waszym. 1 List do Koryntian 6:20

Oryginalny tekst grecki brzmi w ten sposób: ALBOWIEMEŚCIE DROGO KUPIENI. WYSŁAWIAJCIEŻ TEDY BOGA W CIELE WASZYM I W DUCHU WASZYM, KTÓRE SĄ BOŻE (na marginesie mówiąc, różnice są ciekawe). Greckie słowo użyte tu jako „ciało”, to „soma” i oznacza ono FIZYCZNOŚĆ. A przyimek „w”, w grece oznacza POMIĘDZY, lub ZA POMOCĄ CZEGOŚ.

Rozkładam to na części pierwsze z tej przyczyny, że ww. werset jest od wielu lat bardzo płytko rozumiany. Zazwyczaj traktuje się go jako dyrektywę moralnego prowadzenia się, ale to jest jedynie wycinek pewnej całości.

Widzimy tu, przede wszystkim, wypoziomowanie DUCHA i FIZYCZNOŚCI. Oznacza to, że NASZA FIZYCZNOŚĆ JEST KOŃCÓWKĄ PRZEPŁYWOWEGO KANAŁU, KTÓREGO POCZĄTEK JEST W DUCHU. A zatem: TO, CO JEST STWORZONE W DUCHU, JEST PODSTAWĄ DO „WYPROSTOWANIA” SCHOROWANYCH INSTYNKTÓW FIZYCZNOŚCI.

RZECZY BOŻE POWSTAJĄ W DUCHU I STAMTĄD PŁYNĄ DO FIZYCZNOŚCI UZDRAWIAJĄC JĄ I ZA JEJ POMOCĄ MANIFESTUJĄC BOŻĄ CHWAŁĘ.

Druga sprawa dotyczy przytoczonego przeze mnie tematu przyimka „w”. Jego obecność w ww. zapisie pokazuje nam, że opisana tu fizyczność nie jest jedynie biologiczną formą ciała, ale zawiera w sobie całą psychikę (czyli duszę), która wyraża się właśnie przez biologiczna formę.

A zatem werset ten, pokazuje nam (u swoich podstaw), że TO CO JEST STWORZONE PRZEZ BOGA W ODRODZONYM DUCHU CZŁOWIEKA (człowieku wewnętrznym) MA ZA ZADANIE WYRAŻAĆ SIĘ ZA POMOCĄ PSYCHIKI W FORMIE FIZYCZNEJ (człowieka zewnętrznego).

To tyle gwoli wstępu…

Gdy prze lata czytałem ten werset, to zawsze rozumiałem go jedynie, jak wcześniej wspominałem, na poziomie napomnienia do moralnego życia. Jednak im bardziej zbliżałem się do serca Boga, tym bardziej zaczynałem rozumieć głębię tego zapisu. Coraz bardziej porażał mnie początek DROGOŚCIE KUPIENI. W pewnym momencie pojąłem, że werset ten mówi o OGROMNEJ POTRZEBIE POSIADANIA ŚWIADOMOŚCI, KIM JEST W CHRYSTUSIE JEZUSIE ODRODZONY Z BOŻEGO DUCHA CZŁOWIEK.

Ten werset mówi o WYSOKIM POCZUCIU WŁASNEJ WARTOŚCI. Jednocześnie jest swoistą informacją duchową, przestrzegającą Bożych ludzi przed trwaniem (lub popadnięciem) w NISKIE POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI.

Niskie poczucie własnej wartości to zmora chrześcijaństwa. Notorycznie spotykam ludzi Bożych, którzy borykają się od lat z tym zaburzeniem. Ludzie z niskim poczuciem własnej wartości są jak jedna , wielka otwarta rana. Gdziekolwiek ich dotkniesz to czują ból. Są przewrażliwieni – albo więc budują wokół siebie atmosferę twardości i zdecydowania (wygląda to żałośnie i groteskowo, ponieważ ich lęki przenikają zbudowaną przez nich iluzyjną barierę ochroną), albo popadają w różnorakie stany depresyjne.

Ludzie tacy, przeżywają codzienne, emocjonalne Gehenny. Ich potrzeba akceptacji przez środowisko zewnętrzne jest tak wielka, że bez chwili zastanowienia są w stanie przyjąć do swojego życia każde „byle co”, aby tylko na chwilę poczuć się chcianymi. Żyją zranieniami. Wciąż wspominają zdarzenia, sytuacje i ludzi, którzy dokonali w ich życiu różnych spustoszeń, podświadomie obwiniając ich za wszystkie nieszczęścia swojego życia. Mimo że ich duchy są żywe, to – w zasadzie – niczego to nie zmienia w ich życiu. Mówią o „ziarnie” a żyją „plewą”. Łatwo im schować się w religii lub humanizmie, ponieważ one nie tylko nie próbują wyciągać ich ze zranień, ale częstokroć określają je jako cnotę.

Ludzie o niskim poczuciu własnej wartości to życiowe kaleki. Nie potrafią uwalniać prawdziwej miłości ani jej przyjmować – choć bardzo tego pragną. Z jednej strony dramatycznie potrzebują kochać i być kochanymi, z drugiej strony bronią się przed prawdziwą miłością i bliskością rękami i nogami. Niskie poczucie własnej wartości wpływa na każdą dziedzinę ich życia. Użalanie się nad sobą, syndrom ofiary, zasługiwanie lub lękowe zamykanie się na bliskość – te stany nokautują ich w każdej płaszczyźnie życia. Sami cierpią i ranią innych.

LUDZIE BOŻY SĄ POWOŁANI DO TRWANIA I PRZEŻYWANIA WYSOKIEGO POCZUCIA WŁASNEJ WARTOŚCI.

Żeby tak mogło być w realu, to należy NAJPIERW UWIERZYĆ, że SKORO JEZUS, WCIELONY BÓG, ZA NAS UMARŁ, TO ZNACZY ŻE NASZA WARTOŚĆ JEST WIELKA.

Ja,przez wiele lat po moim duchowym odrodzeniu miałem niskie poczucie własnej wartości. Mnóstwo moich posunięć w dziedzinie szerzenia Królestwa było niczym innym jak udowadnianiem sobie ile jestem wart. Dopiero przyjęcie przeze mnie wiarą tej Prawdy, że CHRYSTUS ZOSTAŁ ODRZUCONY, ABYM JA ZOSTAŁ ZAAKCEPTOWANY, stało się drzwiami do budowania wysokiego poczucia mojej wartości. Krok po kroku ufałem coraz bardziej Bogu i (w wyniku tego zaufania) – otwierałem się na człowieka. Stawałem twarzą w twarz z moimi demonami i przedzierałem się przez emocjonalny ból ze słowem wiary na ustach. Zaczęło to owocować powstawaniem w moim sercu coraz większej pewności siebie oraz odwagi do podejmowania kolejnych, uzdrowieńczych wyzwań. Jednocześnie wokół mojego życia zaczęli pojawiać się prawdziwi przyjaciele, którzy dopełniali dzieła Bożego poprzez uwalnianie miłości do mnie.

Dziś jestem pewnym siebie i odważnym człowiekiem.
Nie boję się kochać i dać się kochać.
Moja służba rośnie a ja pięknieję z każdym dniem…
Wszystko to dlatego, że moje poczcie własnej wartości jest potężne i zbudowane na niezasłużonej ofierze Jezusa Chrystusa.

Szalom.

Artur Ceroński

.

Share This