CHRZEŚCIJANIE MOGĄ MIEĆ DEMONY

29 listopada 2017
...
3 648 Views

 


CHRZEŚCIJANIE MOGĄ MIEĆ DEMONY
(Doktryna apostolska)
Duchowa rzeczywistość
Od kiedy poznałem Ducha Świętego i zacząłem usługiwać ludziom z Jego mocą widziałem
chrześcijan uwalnianych od demonów. Nie zastanawiałem się nad kwestią teologiczną, czy
demony mogą być w ludziach wierzących, ponieważ widziałem, że są. W czasie modlitwy,
dzięki mocy Ducha Świętego i imienia Jezusa, demony wychodziły z ludzi często
z towarzyszącymi dramatycznymi manifestacjami. Były to konwulsje, wymioty, krzyki.
Demony objawiały się, mówiąc do nas ustami osoby uwalnianej. Często używały języków,
których ich ofiary nie znały np. angielski, hiszpański czy łacina. Nie zastanawialiśmy się, czy
demony mogą być w chrześcijanach, tak jak ty nie zastanawiasz się, czy istnieje słońce. Po
prostu to widzieliśmy i wiedzieliśmy.

Skutki wyparcia
Później spotkałem się z poglądami krążącymi w kościołach mówiącymi, że chrześcijanie nie mogą być
zniewoleni przez złe duchy. Spotkałem się też z ofiarami tych poglądów, tzn. z chrześcijanami, którym
powiedziano, że ich problemy nie są natury demonicznej, zostawiając ich bez pomocy. Chrześcijanie
ci z powodu, np. depresji, lęków, dziwnych wizji, zaburzeń umysłowych czy seksualnych wędrowali po
konferencjach, doradcach, lekarzach, czytali wszystkie dostępne książki i stosowali wszystkie znane
techniki duchowe (modlitwy, posty, czytanie Biblii) i nie znajdywali pomocy. Jeśli problem dotyczył
jakiegoś grzechu, z którym ci szczerzy wierzący nie mogli sobie poradzić, zalecano im pokutę,
wyznawanie grzechu, umartwianie ciała. Jednak to nie pomagało, a oni stawali na skraju duchowej
ruiny. Niektórzy po latach zmagań znajdowali się na progu samobójstwa. Wiem też, że niektórzy
niestety ten próg przekroczyli.
Przekleństwo błędnej diagnozy
Każdy lekarz wie, że tylko prawidłowa diagnoza pozwala włączyć prawidłowe leczenie. Antidotum na
obecność złych duchów jest ich wyrzucenie z ofiary. Lekarstwem na cielesność jest jej ukrzyżowanie
(wyznanie grzechu, pokuta i poddanie się Bogu). Nie można krzyżować demona i wyrzucać
cielesności. Pogląd mówiący, że chrześcijanin nie może mieć demona, nie pozwala zdiagnozować
problemu demonicznego jako demoniczny. W konsekwencji nie pozwala zastosować odpowiedniego
postępowania i pozostawia ofiary demonów bez pomocy.
Znane jest twierdzenie, że największym sukcesem Szatana jest to, że wmówił ludziom, że go nie ma.
Dzięki temu może działać bezkarnie wśród ludzi, którzy nie wierzą w jego istnienie. Podobnie jest
z poglądem, że w wierzących ludziach nie może być złych duchów. To twierdzenie jest wielkim
zwycięstwem Szatana. Pozwala mu bezkarnie niszczeć życie wielu wierzących i przez to osłabiać
Kościół. Demony potrzebują ciała, aby w nim zamieszkać. Są jak pasożyty. Użyją nawet fałszywej
teologii, aby zapewnić sobie to mieszkanie. Podstawą tej teologii jest dylemat: Jak to możliwe, że
w człowieku narodzonym na nowo, pełnym Ducha Świętego, mogą być duchy nieczyste? Za chwilę go
wyjaśnię i mam nadzieję, że ciemność niewiedzy, w której działają demony, zostanie rozproszona
Bożą Prawdą.
Potrójna natura człowieka
Człowiek jest duchem, który ma duszę i żyje w ciele. Składamy się z trzech części: ducha, duszy i ciała
(1 Tes. 5:23, Hebr. 4:12). Duch ma zdolność do kontaktu ze światem duchowym, a w szczególności do
komunii z Bogiem, który przecież jest Duchem (Jan. 4:24). W duchu ludzkim znajduje się również
sumienie i intuicja. Dusza pozwala nam z kolei być świadomymi swojego ja i składa się z umysłu,
uczuć i woli. Ciało pozwala nam być świadomymi świata fizycznego dzięki zmysłom. Gdy człowiek
nawraca się do Jezusa, jego duch nawiązuje więź z Duchem Bożym (1 Kor. 6:17) i doświadcza
niesamowitej przemiany nazywanej w Biblii nowym narodzeniem (Jana 3:3-7) lub nowym
stworzeniem (1 Kor. 5:17). To dotyczy ducha, a nie sfery duszy czy ciała. Od tego momentu te dwie
sfery (dusza i ciało) będą musiały być sukcesywnie poddawane Bogu. To właśnie w duszy lub ciele
człowieka mogą być demony, które trzeba usunąć. Złe duchy nie mają przystępu do ducha
nawróconej osoby, ponieważ tam mieszka Duch Święty. Z tej też przyczyny nie można powiedzieć, że

zły duch włada człowiekiem wierzącym, bo dla chrześcijanina Panem i Władcą jest Jezus! Złe duchy to
jedynie pasożyty żerujące w duszy lub w ciele.
Świątynia Ducha Świętego
Czy nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście i że Duch Boży mieszka w was? 1 Kor. 3:16 To, że mieszka
w nas Duch Boży nie przeczy temu, że może mieszkać w nas duch nieboży. Żeby zrozumieć zawarte
w powyższym wersecie porównanie człowieka wierzącego do świątyni, należy zrozumieć, jak była
zbudowana Świątynia w Jerozolimie. Były to jakby trzy części – jedna zawarta w drugiej. Na zewnątrz
były przedsionki, potem wewnątrz – miejsce święte, a następnie w środku miejsca świętego było
miejsce najświętsze. Do przedsionków mieli wstęp ludzie. W miejscu świętym odbywała się służba
kapłańska. Natomiast w miejscu najświętszym mieszkał sam Bóg. W tym opisie miejsce najświętsze
odpowiada duchowi osoby wierzącej, w którym mieszka Duch Święty. Miejsce święte odpowiada
duszy, a przedsionki – ciału. Przebywanie Boga w miejscu najświętszym nie oznaczało, że w innych
miejscach świątyni nie będzie czegoś bezbożnego. Jesteśmy jak dom z wieloma pokojami.
W głównym salonie zasiada Jezus, ale w komórce za kuchnią może się przyczaić ktoś inny.
Wewnętrzny konflikt
Mówię więc: Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy, cielesnej. Gdyż ciało pożąda
przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału, a te są sobie przeciwne, abyście nie czynili tego, co
chcecie. (Gal. 5:16-17) Ten werset mówi, że jako ludzie wierzący doświadczamy wewnętrznego
konfliktu, walki cielesności czyli naszej niezależności z Duchem Bożym. Jeśli po nowym narodzeniu
i napełnieniu Duchem Świętym nadal jest w nas pewna siła o nazwie cielesność, to logicznym
wnioskiem jest to, że może być również siła demoniczna. Oczywiście, jak wspomniałem wcześniej,
cielesność to nie demon, ale cielesność zwabia demony. Jezus powiedział: Bo gdzie jest padlina, tam
zlatują się sępy. (Mat. 24:28)
Niektórzy ludzie mówią, że w człowieku wierzącym nie ma wewnętrznego konfliktu i że wszystko jest
pod kontrolą Ducha Świętego, jednak 5. rozdział listu do Galacjan temu przeczy.
Zbawienie jako proces
Słowo zbawienie nie oznacza tylko ratunku od piekła. Znaczy wolność, wyswobodzenie,
bezpieczeństwo. W pewnych miejscach Biblia mówi o zbawieniu jako o czymś już dokonanym
w naszym życiu: Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar. (Efez. 2:8)
W innych – jako o czymś, co się dzieje teraz i wymaga naszego aktywnego zaangażowania: […]
przyjmijcie z łagodnością wszczepione w was Słowo, które może zbawić dusze wasze (Jak. 1:21) i […]
z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie. (Filip. 2:12)
W trzecim przypadku Biblia mówi o zbawieniu jako o czymś, co się wydarzy w przyszłości: Którzy
mocą Bożą strzeżeni jesteście przez wiarę w zbawienie, przygotowane do objawienia się w czasie
ostatecznym. (I Piotra 1:5)
W pierwszym przypadku mowa jest o zbawieniu naszego ducha, co dla chrześcijan jest już faktem
dokonanym. W trzecim przypadku mowa jest o zmartwychwstaniu naszych ciał, co nastąpi
w przyszłości. Natomiast drugi przypadek mówi głównie o procesie wyswobadzania naszej duszy

(umysłu, uczuć i woli). Zawiera się tutaj przemiana naszego myślenia, uzdrowienie naszych emocji
i wyswobodzenie z wpływu demonicznego.
Wyzwolenie jako Boży podbój
[…] z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie. (Filip. 2:12) Słowo sprawujcie mówi
o pewnej aktywności, czy też pracy. Z tego wniosek, że zbawienie sfery naszej duszy nie odbędzie się
w sposób automatyczny, ale będzie wymagało od nas działania.
Bóg dał ci absolutną wolność jako dziedzictwo, ale aby ją posiąść, będziesz musiał o nią walczyć. Bóg
dał Izraelitom Kanaan jako dziedzictwo, ale to oni musieli go podbić i wziąć w posiadanie. Na swojej
drodze zetknęli się z różnymi warowniami, które musieli aktywnie pokonać. Podobnie my na drodze
do naszej wolności wywalczonej dla nas przez Pana na krzyżu spotkamy pewne warownie, przy czym
niektóre będą miały charakter obecności demonicznej.
Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej;
nim też unicestwiamy złe zamysły (2 Kor. 10:4)
Niektórzy myślą, że moment nawrócenia jest momentem uzyskania całkowitej wolności od
demonów. Tą wolność otrzymujesz jako należny ci przywilej Bożego dziecka, ale nie staje się ona dla
ciebie doświadczalnym faktem automatycznie. Innymi słowy, od momentu nawrócenia masz prawo
być wolnym, a demony nie mają legalnego prawa być w tobie, ale ktoś musi wyegzekwować to
prawo, czyli wyrzucić demony. To się nie dzieje automatycznie. W momencie twojego nawrócenia
demony się nie nawracają razem z tobą i nie stają się od tej pory dobrymi duszkami. Nie ulegają
destrukcji ani nie zanikają. Nie są też dżentelmenami, którzy po cichutku i grzecznie cię opuszczą,
zostawiając liścik: „Skoro już należysz do Jezusa to nic tu po mnie. Pa, pa! Miło było w tobie mieszkać.
Nigdy nie zapomnę wspólnie spędzonych chwil.” Zazwyczaj nie jest też tak, że modlitwie
pokutującego grzesznika towarzyszą jakieś konwulsje, wymioty i krzyki, bo właśnie wychodzą
demony. Z uwagi na to, że są to najbardziej podłe stworzenia, należy je bezpardonowo
skonfrontować i bezlitośnie usunąć z wierzącego człowieka.
A co z niewierzącymi?
Przytoczę fragment nauczania Jezusa: Gdy zaś duch nieczysty wyjdzie z człowieka, wędruje po
miejscach bezwodnych, szukając ukojenia, ale go nie znajduje. Wtedy mówi: Wrócę do domu swego,
skąd wyszedłem, i przyszedłszy, zastaje go opróżnionym, wymiecionym i przyozdobionym. Wówczas
idzie i zabiera z sobą siedem duchów innych gorszych niż on, i wszedłszy mieszkają tam: i bywa
końcowy stan człowieka tego gorszy niż pierwotny. Tak będzie i z tym złym pokoleniem. (Mat. 12:43-
45)
Zwróć uwagę, że problem, o którym wspomina Pan, jest wtedy, gdy dom jest opróżniony, ale nie
napełniony. Ową próżnię wypełni wkrótce siedem gorszych duchów. Moje zrozumienie owego tekstu
jest następujące: nie należy uwalniać człowieka, który nie chce przyjąć Jezusa i wypełnić próżni
w swoim wnętrzu. Takie działanie mogłoby doprowadzić do tragedii. Oczywiście dzięki autorytetowi,
który mamy w Chrystusie, możemy w pewnym stopniu przynieść ulgę ludziom niewierzącym
dręczonym przez złe duchy, ale dążenie do pełnego ich uwolnienia może doprowadzić do
dramatycznych skutków.

Skoro więc nie należy uwalniać niewierzących, a Pan powiedział o nas: […] w imieniu moim demony
wyganiać będą […] (Marka 16:17), to kogo mamy uwalniać? Odpowiedź jest prosta: wierzących,
którzy jeszcze nie są wolni.
Wnioski
Chrześcijanie mogą mieć w sobie demony. Paradoksalnie, ta teza może być dobrą nowiną dla wielu.
Dlaczego? Ponieważ możesz zobaczyć drogę wyjścia z problemu, z którym sobie nie radziłeś (być
może przez lata). Tą drogą wyjścia jest skonfrontowanie i wyrzucenie złych duchów. Teza, że
chrześcijanie nie mogą mieć demona jest niebiblijna, co wykazałem powyżej i może być bardzo
szkodliwa, co pokazuje mi moje doświadczenie. Głoszenie tej tezy, a przez to utrzymywanie
ofiar demonów z dala od adekwatnej pomocy, może doprowadzić do fatalnych skutków
np. samobójstwa, choroby psychicznej, zaburzeń osobowości, choroby fizycznej,
ubóstwa itp. . Bardzo proszę każdego, kto głosi tę tezę o jej szczerą weryfikację przed
Bogiem.
Znawca tematu
      Artur Ceroński

 


 

.

Share This