Gdy upadają ludzie Królestwa

23 marca 2015
...
3 764 Views

OLYMPUS DIGITAL CAMERAWielu ludziom wydaje się, że jeżeli ktoś jest Bożym sługą, to nie powinien już popełniać pewnych grzechów. Oczywiście byłoby idealnie, gdyby Boży ludzie już nigdy nie zgrzeszyli po swoim duchowym odrodzeniu – ale proza życia jest zupełnie inna. Kiedy człowiek rodzi się na nowo z Bożego Ducha, to rodzi się jego duch, natomiast dusza i ciało pozostają w takim samym stanie jak były przed duchowym odrodzeniem. Odrodzony duch zaczyna panować z pomocą mocy Bożego Ducha  i krok po kroku Boży człowiek popełnia w swojej psychice i ciele coraz mniej błędów. W wyniku tego uświęceniowego procesu, zamykane zostają kolejne furtki dla demonicznych sił, a dusza wraz z ciałem coraz mniej ulega światowym i demonicznym pragnieniom. Ślady starej natury, które pozostawiła ona na duszy i ciele są dominowane przez Prawdę, Miłość i Światłość, które przebywają w obfitości w odrodzonym duchu. Ten cały proces uświęcania jest oparty na posłuszeństwie Bożego człowieka i zależy od jego zaangażowania (bo przez cały czas nasza wolna wola jest na prawdę wolna i może robić co chce). Jeżeli chrześcijanin słucha Boga i postępuje zgodnie z Jego wytycznymi, to USTAWICZNIE odnosi sukces i proces uświeceniowy jest szybki a upadki coraz rzadsze. To wszystko jest prawdą i jest zupełnie możliwe do realizowania, ale jak wcześniej wspomniałem, kluczową rolę w tym procesie bierze wola człowieka (pomijam tu temat nieodpowiedniego rozwoju duchowego z uwagi na trwanie w złym poznaniu, religii, czy tez w jakiejś innej formie manipulacji, które to sprawy są „blokerami” zewnętrznymi, ale nie stanowią głównego tematu tego rozważania). Jeżeli więc Boży człowiek zaniedba posłuszeństwo i ulegnie pożądliwościom ciała – to mamy upadek, czyli grzech. Spójrzmy na ten tekst: „ …dopóki przebywamy w ciele, jesteśmy oddaleni od Pana… „( 2 List do Koryntian 5,6 ). Widzimy tu ważną myśl: JEŻELI WYCHODZIMY CHOĆBY NA CHWILĘ Z FUNKCJONOWANIA W DUCHOWYCH ZASADACH, TO JESTEŚMY NARAŻENI NA UPADEK. No i oczywiście pięknie by było, gdyby każdy z nas ustawicznie trwał w duchowym formacie funkcjonowania, ale praktyka pokazuje coś zupełnie innego. Przyjrzyjmy się kolejnemu fragmentowi: ,, …albowiem nie czynię dobrego, które chcę, tylko złe, którego nie chcę, to czynię. A jeśli czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który mieszka we mnie.  Znajduję tedy w sobie zakon, że gdy chcę czynić dobrze, trzyma się mnie złe… „ ( List do Rzymian 7.19-21) . Widzimy tu, że chrześcijanin może W DUCHU CHCIEĆ DOBRZE, ALE NIE DOCHODZI DO WYKONANIA TEGO DOBRA W JEGO DUSZY I CIELE. Oczywiście jak wcześniej pisałem, każdy Boży człowiek ma możliwość korzystania z całej potęgi Bożego Ducha (bo Tan mieszka w jego duchu) i wykorzystywać ją do realizowania Bożych wytycznych, ale często nasza pokalana dusza bierze górę i zamiast brać Moc, wpadamy w niemoc i grzeszymy. Nie jest to chwalebne ani inspirujące, ale wydarza się i musimy jakoś do tego podejść. Jestem Bożym sługa już wiele lat i nienawidzę grzeszyć. Bóg mocno działa przez moje życie i wydawało by się, że nie powinienem już upadać, no bo przecież z takim namaszczeniem, poznaniem i doświadczeniem to winienem być „tytanem” wiary i czystości – nic bardziej mylnego. Ani namaszczenie, ani poznanie, ani doświadczenie nie są w stanie powstrzymać mnie przed upadkiem – BO TO ODE MNIE ZALEŻY CZY CHODZĘ W DUCHU, CZY WYBIERAM SIĘ NA „PRZECHADZKI” W CIAŁO. Kocham bardzo Jezusa i pragną ustawicznie trwać w posłuszeństwie Jego Słowu i Jego Głosowi, ale czasami traciłem „orientację” i upadałem w błoto grzechu. Kalało to moja duszę i ciało i raniło również ludzi z mojego otoczenia. Podczas apogeum problemów naprawdę było dużo cierpienia i „śmierdziało piekłem”. Diabeł śmiał mi się w twarz i mówił: ,,No i co mężu Boży, leżysz i kwiczysz. Gdzie teraz jest ta Chrystusowa moc, o której tak wiele mówisz ludziom? Jesteś zwykłym oszustem”. Było mi zawsze przykro i smutno, że zawodziłem na różnych liniach, ale gdy tylko odwracałem swoje oczy od mojej porażki, widziałem Światło: „ …powrócę i odbuduję upadły przybytek Dawida, I odbuduję jego ruiny i podźwignę go…”. (Dzieje Apostolskie 15.16) – to był mój Pan…On zawsze był „na posterunku”. Przyjrzyjmy się kolejnemu fragmentowi Pisma: „ …Dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. A jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy. On ci jest ubłaganiem za grzechy nasze…”. ( 1 List Jana 2.1-2 ). Widzicie przyjaciele, ten fragment nie dzieli ludzi na wielkich usługujących i zwykłych wierzących, on mówi o DZIECIACH BOŻYCH. Bóg traktuje wszystkich nas tak samo. On wie, że każdy z nas jest tak samo podatny na upadek. Oczywiście prawdą jest, że „komu więcej dano, od tego więcej się będzie wymagało”, ale to Słowo nie dotyczy podstawy tematu, czyli JEDNEJ KRWI ZA WSZYSTKIE GRZECHY. Gdy Boży człowiek upada, to Bóg chce tylko jednego ABY ÓW CZŁOWIEK ZOSTAŁ PODNIESIONY. Nie ważne czy to wielki czy nie wielki sługa, dla Boga to JEGO DZIECKO. No a jakie powinno być podejście Bożych ludzi do upadków różnego formatu Bożych usługujących? Spójrzmy w Pismo: „…Bracia, jeśli człowiek zostanie przyłapany na jakimś upadku, wy, którzy macie Ducha, poprawiajcie takiego w duchu łagodności…” (List do Galacjan 6.1). Tu również nie ma mowy o różnicowaniu ludzi Bożych (ani o różnicowaniu „jakościowego ciężaru” grzechu), po prostu trzeba takiego człowieka POPRAWIAĆ Z MILOŚCIĄ. (Jeżeli, oczywiście człowiek taki da się poprawić i podnieść {chociaż z własnego doświadczenia wiem, że jeżeli Boży sługa upada, to jako pierwszy wie o swoim stanie i należycie go definiuje}). A zatem błędem jest nakładanie jarzma na karki Bożych usługujących i mówienie im, że oni to już na pewno nie powinni upaść, a już na pewno nie w tak ciężki grzech. Ukochani, niech te rozważania pracują w Was i niech podnoszą Was na wyższy poziom rozumienia Bożego serca.

Szalom . Artur Ceroński .

 

.

Share This