Dobre i złe owoce

12 lutego 2015
...
3 412 Views

Tekst : Jaro Hesed

JaroHesed_1Już jako nowi narodzony chrześcijanin wiele razy próbowałem żyć lepszym życiem i starałem się przezwyciężyć pociąg do grzechu. Tyle razy powstawałem by za chwilę znowu upaść i czuć się jeszcze gorzej. Zmuszałem się do lepszego życia, robiłem co mogłem, modliłem się i wołałem, Boże wybacz mi, pomóż mi, ja nie daję rady. Chciałem czynić dobrze, ale znowu upadałem, tyle razy obiecywałem, że już więcej nie będę tego robił.  Życie wymykało mi się między palcami a przed oczami było widmo ODRZUCENIA przez Boga.

J. 15. 1-17; „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest winogrodnikiem. Każdą latorośl, która we mnie nie wydaje owocu,odcina, a każdą, która wydaje owoc, oczyszcza, aby wydawała obfitszy owoc.

Tak często zatrzymywałem się na tym fragmencie i przeżywałem katusze  a NIEPRZYJACIEL miał pożywkę, znęcając się nade mną dniem i nocą. Ciągle widziałem perspektywę odrzucenia z powodu braku owoców. (Gal. 5.13-26;)

Tak często chcemy i staramy się zrobić coś co myślimy że jest owocem krzewu winnego. Napinamy się i wyprężamy ale nic z tego. Jedyne co produkujemy to frustracja, zniechęcenie a często agresję wobec bliskich. A jeśli się nam coś nawet uda wyprodukować o własnych siłach od razu przystawiamy ten marny owoc do innych i zmuszamy ich by robili to samo. Mało tego przynosimy to na Boży ołtarz i chcemy by Bóg zaakceptował naszą ofiarę (naszą sprawiedliwość KAIN). Często patrzymy na innych wyluzowanych, radosnych i szczęśliwych braci, którzy nie starają się tak jak my. Przychodzących przed ołtarz tryskających miłością i radością przynoszących baranka na ofiarę (ABEL). Nie trudzili się by go wychować, nakarmić, napoić. Sam dorastał na Bożym pastwisku. Bóg go doglądał i troszczył się o niego a oni składają go na ofiarę. Mało tego, to właśnie tą ofiarę Bóg zaakceptował. Jak mnie to wkurzało. Tak bardzo się trudzimy by Bóg zaakceptował nasz owoc, nasze starania, naszą sprawiedliwość, ale Bóg się tym brzydzi. ON akceptuje tylko jedną ofiarę, JEZUSA CHRYSTUSA .  „Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich.”J.15,13;

Musisz tylko przyjąć Jego ofiarę za jedyną, doskonała i akceptowalną przez Boga, a wszystko z powodu MIŁOŚCI do nas.

Wy jesteście już czyści dla słowa, które wam głosiłem; Trwajcie we mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu,jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać nie będziecieJa jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie. ”

Tylko tyle od nas oczekuje, że przyjmiemy Jego miłość i będziemy w niej trwać, rozkoszować się NIM, i dzielić się NIM z innymi. Wtedy JEGO owoce będą się rodzić w nas. JEGO owoce nie nasze.

Przyjmując JEGO miłość wiemy że, cokolwiek byśmy zrobili dobrego czy złego nie ma to wpływu na Bożą miłość do nas. Tylko ofiara Jezusa liczy się przed Ojcem i tylko na jej podstawie mamy przystęp do Ojca. Pełnienie Jego woli nie jest ciężarem a radością, ale tylko wtedy, gdy wiemy, że nie musimy a chcemy. „Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie.” Mat.11.25-30; „Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe.” 1 J. 5,3;

Jeśli jednak nie akceptujesz Jego ofiary jako jedynej doskonałej i akceptowalnej, nie trwasz w NIM. „Kto nie trwa we mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną.”

 „Jeśli we mnie trwać będziecie i słowa moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, stanie się wam. Przez to uwielbiony będzie Ojciec mój, jeśli obfity owoc wydacie i staniecie się moimi uczniami.  Jak mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem; trwajcie w miłości mojej.  Jeśli przykazań moich przestrzegać będziecie, trwać będziecie w miłości mojej, jak i Ja przestrzegałem przykazań Ojca mego i trwam w miłości jego. To wam powiedziałem, aby radość moja była w was i aby radość wasza była zupełna. Takie jest przykazanie moje, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem. Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich. Jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego; lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem od Ojca mojego, oznajmiłem wam. To przykazuję wam, abyście się wzajemnie miłowali.”

Jedyne przykazanie jakie otrzymaliśmy to takie by przyjąć Jego miłość i dzielić się tą miłością z innymi. Ale tylko trwając w Jego miłości jesteśmy wstanie je wypełnić. Proszę przeczytaj cały fragment ja zacytuję  tylko to: 1J.4.7-21; „W tym miłość do nas doszła do doskonałości, że możemy mieć niezachwianą ufność w dzień sądu,gdyż jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie. W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży przed karą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości. Miłujmy więc, gdyż On nas przedtem umiłował.”

W NIM

Prawdziwymi i jedynymi owocami jakie są akceptowalne w naszym życiu są te owoce które rodzą się w MIŁOŚCI. Tylko te owoce które z NIEGO są zrodzone możemy złożyć na ołtarzu. Gdy rodzą się JEGO owoce w nas, nie jest to proces dla nas uciążliwy ale lekki i przyjemny. To Bóg sprawia w nas chcenie i wykonanie jedynie co musimy zrobić, to UWIERZYĆ ze ON dokonał już wszystkiego. Mamy JEGO Ducha i on jest doskonały w 100% i dzięki temu jesteśmy JEGO dziećmi. Bóg mieszka w nas i JEGO miłość doszła w nas do DOSKONAŁOŚCI (1J. 4,12-13;) Dla tego mamy śmiały przystęp do TRONU OJCA. Nie na podstawie zasług ale na podstawie doskonałej ofiary Jezusa. Mamy JEGO DUCH który świadczy że dziećmi Bożymi jesteśmy, dla tego wołamy ABBA. (Rz. 8.14-18;)

Gdy przestałem zwracać uwagę na tym by rodzić owoce. A  skoncentrowałem się na NIM i JEGO MIŁOŚCI do mnie. Zauważyłem po  jakimś czasie, że to z czym borykałem się przez dotychczasowe życie, przestało być problemem. Wszystkie te owoce z ciała, odpadły i zaczynają rosnąć te JEGO owoce DUCHA. Przestałem się BAĆ a zacząłem się radować JEGO obecnością w moim życiu. I to nie ja lecz ON sprawił JEGO ŁASKA. Już nie BOJĘ się BOGA bo w MIŁOŚCI nie ma BOJAŹNI.

ZAUFAJ MU A ON WYPROSTUJE TWOJE ŚCIEŻKI I ZRODZI OWOCE WASZEJ MIŁOŚCI – ON TO ZROBI NIE TY.

Tekst : JaroHesed

.

Share This